środa, 17 kwietnia 2013

Od Pattona-,,Jak ja lubię lato!

Lato oznacza dla mnie tylko jedno - sport. W przeciwieństwie do pozostałych nie leżałem nad rzeką, byłem w kanionie. Wziąłem ze sobą mojego syna, aby mógł potrenować. Alice i Lissi spały z Makką w jaskini. Natomiast ja i Simon byliśmy już w kanionie. Zobaczyliśmy królika, na którego mój syn koniecznie chciał zapolować.
- Tato, mogę zapolować? - Zapytał.
- Tak. - Odparłem. *Ciekawe, czy mu się uda...* - pomyślałem. Udało mu się...
- Udało się! - Powiedział skacząc z królikiem w zębach.
- Brawo! - Zawołałem ucieszony. Do kanionu wpadły Lissi i Alice...
- Tato, tato! - Krzyczły chórem.
- Wolniej! Co się stało? - Zapytałem.
- Chcemy zobaczyć jak biegasz! - Krzyknęły ponownie razem. 
- Skoro tak chcecie... Niech będzie! - Powiedziałem. Wziąłem każdego szczeniaka i zanosiłem na górę kanionu. - Tu możecie widzieć cały kanion. Dla pewności, że nic wam się nie stanie zawołam waszą matkę. - Dodałem. Zacząłem wyć, a po chwili Simon zaczął krzyczeć...
- Widzę ją! - Zawołał. - Mama!
- Gdzie ty ją widzisz? - Zapytała Alice.
- Tam jest. - Powiedzieliśmy z Simonem równo. Makka wspieła się na górę kanionu...
- Co jest? - Zapytała.
- Dzieci chcą widzieć, jak ich tata biega. - Powiedziałem. 
- Dobrze... Popilnuję ich. - Odparła obojętnie. 
- Taak! - Krzyknęły szczenięta chórem. Zacząłem biec... Na pewnym obszarze kanionu były kolce, których w żaden sposób nie szło ominąć. Zacząłem zatem skakać ze ściany na ścianę. Usłyszałem syna...
- Wow! - Krzyknął. - Gdzie tata? - Spytał. Odwrócił się i podskoczył. Gdy gapił się na kolce wspiąłem się po ścianie i stanąłem za nim. Wyraz jego twarzy był niezapomnianym widokiem. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem pływając w rzece.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz