-Umiesz wyczuć jak ktoś kłamie ale sama nie potrafisz tego robić...podkurczasz brzuch...zaczyna się...idziemy do Lily!
-Sama sobie poradzę...
-Ale Aureno...!
-Nie!Chcę urodzić tutaj...
-Ale...wszystko w porządku...?
Pokładałam się na ziemi.Mijały już dwie godziny.
-Och...są prześliczne...zupełnie jak ty...-powiedział Diego przyglądający się szczeniakom które piły moje mleko.
-Jest ich sześć...Są takie śliczne...
-Musimy stąd iść...
-Dobrze.-wzięłam trzy szczeniaki za kark co uczynił też Diego z pozostałą trójką.
Byliśmy już przed jaskiniami.Luna,Nikita,Leo i Desto właśnie szli z lasu i mieli przerażone i zdziwione miny.
-Czyś ty oszalała?
-No co...?
-Czemu nie poszłaś do Lily?
-Oj...no ale nic się nie stało a szczenięta będą miały pamiątkę że urodziły się w lesie...Aha Luno...możesz ogłosić że mamy o sześć członków więcej!
<Luna?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz