Obudziłam się, ledwo otwarłam oczy, ujrzałam Pattona, czujnego jak nigdy. Stał nade mną...
- Cześć. - powiedziałam wesoło
- Wszystko dobrze?
- Tak tylko...
- Tylko?
- Zaczyna się!
- Lily! To już!
- Jestem!
- Nie, to fałszywy alarm.
- Uff... Nie strasz... - Odetchnął Patton
- Ja... ja... - poczułam tak mocny skurcz, że zemdlałam...
- Lily, to już! Teraz na serio!!! - Potem nie wiem, co się działo, ponieważ zemdlałam. Mimo to czułam ból, ale za nic nie umiałam otworzyć oczu. To również było z bólu. Kiedy otwarłam oczy, zobaczyłam 3 śliczne szczeniaki.
- 2 dziewczynki i chłopczyk. - Powiedziałam - Czyli Simon, Lissi i Alice.
- To piękne imiona. Tak się cieszę Makka.. - Oczywiście wataha jak to wataha urządziła imprezę. Brali w niej udział wszyscy, poza mną, Pattonem i szczeniakami.
- Najlepszy dzień w moim życiu. - Powiedziałam, po czym wtuliłam się w Pattona i usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz