Siedziałam niespokojnie w jaskini.Nagle koło mnie pojawił się Desto.
-Co się stało,Luna?Nie w humorze?
-Po prostu się martwię...
-A o co?
-Szczeniaki gdzieś wyszły i mam dziwne przeczucie,że poszły nie tylko pospacerować...
-Rozluźnij się trochę.
-Nie mogę ja muszę...
-Co musisz?
-Sama nie wiem...
Ogarnęło mnie strasznie dziwne uczucie.Nie wiem czemu,ale od razu poszłam do Diego.
-Diego...
-Tak?
-Nie wiesz gdzie poszły szczeniaki?
-Ee...nie,a co?
-Bo poszły razem z moimi i ...i ...muszę je znaleźć.
-Poszukaj po terenie.
-Racja...moja super szybkość pozwoli mi na zbadanie terenu w kilka minut,nigdzie nie idź,zaraz wracam.
***************
Po paru minutach przybiegłam do Diego.
-Nigdzie ich nie ma...-powiedziałam.
-Hmm...mam takie dziwne przypuszczenia...chyba wiem gdzie oni są...-oczy mu zabłysły.
-Gdzie?!
-W górach.
Bez słów pobiegłam w góry.Po przeszukiwaniach wszystkich miejsc usłyszałam niedaleko dziwne warknięcia.Zawyłam wojowniczo i pobiegłam do jaskini obok.Wpadłam z impetem do środka i ujrzałam przerażającą scenę.Szczeniaki moje i Aureny walczyły przeciwko wielkiej panterze śnieżnej,która na mój widok uciekła.Wtedy szczenięta odwróciły się,zadowolone,że pokonały irbisa i zobaczyły mnie.Uśmiech spełzł z ich pyszczków,podkuliły ogon i upuściły uszy.
-Mamo...-zaczął cicho Breg.-My...
-Do domu-odpowiedziałam chłodno i chociaż mówiłam to spokojnie to ledwo opanowywałam gniew.
Podczas drogi do jaskiń nikt się nie odzywał,szczeniaki miały smutne miny.Gdy w końcu doszliśmy do jaskiń,wszyscy przyszli żeby zobaczyć co się dzieje.Najwyraźniej wieść o tym,że szczeniaki mogą być w niebezpieczeństwie szybko się rozeszła.Szczenięta zatrzymały się,a ja stanęłam przed nimi.Tuż za mną stanęła Aurena patrząc surowo na swoje dzieci,które wyraźnie unikały jej wzroku.
-Czy wy wiecie na jakie niebezpieczeństwo się naraziliście?-powiedziałam głosem pełnym gniewu.-Mogliście zginąć!
-Mamo...wiemy i...przepraszamy-odpowiedziała nieśmiało Dina.
-Cała czwórka ma karę.Nie wychodzicie przez 5 dni na zewnątrz.Straciłam do was zaufanie...A z wami...-dodałam patrząc na szczeniaki Aureny.-Rozprawi się wasza matka.
<Aurena dokończ>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz