Na początku trochę się przestraszyłam, że te szczeniaki będą niemiłe, ale wyglądały na przyjazne. Razem pobiegliśmy do gejzerów. Były super! Po jakimś czasie jednak znudziła nam się zabawa i poszliśmy nad wodospad.
- A tak w ogóle, to jaki masz żywioł? - zapytała Dina. Inni spojrzeli na mnie zaciekawieni.
- W sumie nie wiem - odpowiedziałam.
- Może taki jak twoi rodzice? Jakie mieli? - spytał Roni.
- A skąd ona ma wiedzieć?! - syknęła Lejla i uderzyła brata w głowę.
- Ałaaa! - zdenerwował się.
- Dobra, nie kłóćcie się już - powiedział spokojnie Arion. W tym momencie woda zaczęła jakoś wariować. Zrobiła wielką fontannę, a potem się rozprysnęła.
- Kto to zrobił? Ja nie! - zdziwiła się Dina. - Amika? Harp? Breg? Wy?
- Nie! - odpowiedzieli równocześnie. Jane i Vila również zaprzeczyły.
- Nikt więcej nie ma żywiołu wody! Wychodzi na to, że to ty, Nide - uśmiechnęła się Alice.
- Super! - wykrzyknęłam. Później pobiegliśmy do jaskiń a ja i Dina opowiedziałyśmy Lunie o minionych wydarzeniach.
poniedziałek, 6 maja 2013
poniedziałek, 29 kwietnia 2013
Ogłoszenie
Mam dla wszystkich ogłoszenie!
Ja,gracz Lemurek015,utworzyłam nową watahę:
-Wataha Niebiańskiej Krainy
Proszę dołączać!
Gracz Mangusta015 także ma nową watahę:
-Wataha Srebrzystej Doliny
Proszę dołączać!
Wasza samica alfa,Luna.
Ja,gracz Lemurek015,utworzyłam nową watahę:
-Wataha Niebiańskiej Krainy
Proszę dołączać!
Gracz Mangusta015 także ma nową watahę:
-Wataha Srebrzystej Doliny
Proszę dołączać!
Wasza samica alfa,Luna.
niedziela, 28 kwietnia 2013
Nikita jest w ciąży!
Nikita jest w ciąży!
Za pięć dni urodzi szczeniaki.
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
Za pięć dni urodzi szczeniaki.
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
sobota, 27 kwietnia 2013
Od Leo-CD historii Nikity ,,Sen i trudne pytanie"
-Leo! Nie idź !-powiedziałam i pobiegłam za nim-Ja nie wiedziałam jak ci to powiedzieć ... ale...
-Ale co powiedzieć?
-Leo ja jestem w ciąży!
Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.Rzuciłem się Nikicie na szyję.
-Tak bardzo się cieszę Nikito.
-Ja też...ale teraz muszę iść do Lily.
-A propos Lily....to wtedy o tym z nią rozmawiałaś?
-T...tak
Nikita poszła.Ja w tym czasie powędrowałem do rodzeństwa.
-Remi...będziesz wujkiem...
-Co?!Lily jest w ciąży?To ty w ogóle masz partnera...?
-Remi...Leo chodzi o to że to Nikita jest w ciąży.Gratuluję.
Postanowiłem odwiedzić też Aurenę.Zastałem ją w towarzystwie Diega.
-Słuchajcie!Będę ojcem!
-Co?!To świetnie....gratuluję.
-E...Aurena i ja musimy porozmawiać...w cztery oczy....czy pozwolisz ....
-Jasne....już idę....o właśnie!Idę do Luny.
<Aurena?>
-Ale co powiedzieć?
-Leo ja jestem w ciąży!
Nigdy nie byłem tak szczęśliwy jak teraz.Rzuciłem się Nikicie na szyję.
-Tak bardzo się cieszę Nikito.
-Ja też...ale teraz muszę iść do Lily.
-A propos Lily....to wtedy o tym z nią rozmawiałaś?
-T...tak
Nikita poszła.Ja w tym czasie powędrowałem do rodzeństwa.
-Remi...będziesz wujkiem...
-Co?!Lily jest w ciąży?To ty w ogóle masz partnera...?
-Remi...Leo chodzi o to że to Nikita jest w ciąży.Gratuluję.
Postanowiłem odwiedzić też Aurenę.Zastałem ją w towarzystwie Diega.
-Słuchajcie!Będę ojcem!
-Co?!To świetnie....gratuluję.
-E...Aurena i ja musimy porozmawiać...w cztery oczy....czy pozwolisz ....
-Jasne....już idę....o właśnie!Idę do Luny.
<Aurena?>
Od Nikity-CD historii Leo ,,Sen i trudne pytanie"
-I...ja chciałem się zapytać...no wiesz jak nie chcesz to poczekamy.....ale właśnie zdałem sobie sprawę że dojrzałem do roli ojca....i...chcę mieć z tobą szczeniaki.Co ty na to?
Stałam jak wryta, nie miałam pojęcia co powiedzieć.
-Leo...
-Nikito na prawdę możemy poczekać jeśli chcesz....-powiedział to dochodząc ze spuszczoną głową
-Leo! Nie idź !-powiedziałam i pobiegłam za nim-Ja nie wiedziałam jak ci to powiedzieć ... ale...
Leo stał zaskoczony.
-Ale co powiedzieć?
-Leo ja jestem w ciąży!
<Leo , co ty na to?>
Stałam jak wryta, nie miałam pojęcia co powiedzieć.
-Leo...
-Nikito na prawdę możemy poczekać jeśli chcesz....-powiedział to dochodząc ze spuszczoną głową
-Leo! Nie idź !-powiedziałam i pobiegłam za nim-Ja nie wiedziałam jak ci to powiedzieć ... ale...
Leo stał zaskoczony.
-Ale co powiedzieć?
-Leo ja jestem w ciąży!
<Leo , co ty na to?>
Od Diny-CD historii Nide ,,Jak tu dotarłam"
Za mną pobiegły inne wilczki, więc było nas dość dużo.Biedna Nide nie wiedziała co zrobić.
-Chodź Nide pokażemy ci nasze jaskinie, a może chcesz zobaczyć wybuchające gejzery?Mamy jeszcze taki fajny wodospad.
Nide na początku była dość nieśmiała i się nas wystraszyła.
-Mamusiu mogę ją oprowadzić po watasze?-zapytałam
-Mażesz kochanie.
-To co Nide... idziemy?
-To może najpierw zobaczymy te gejzery?-powiedziała zaciekawiona Nide
<Nide , dokończ>
-Chodź Nide pokażemy ci nasze jaskinie, a może chcesz zobaczyć wybuchające gejzery?Mamy jeszcze taki fajny wodospad.
Nide na początku była dość nieśmiała i się nas wystraszyła.
-Mamusiu mogę ją oprowadzić po watasze?-zapytałam
-Mażesz kochanie.
-To co Nide... idziemy?
-To może najpierw zobaczymy te gejzery?-powiedziała zaciekawiona Nide
<Nide , dokończ>
piątek, 26 kwietnia 2013
Od Aureny-CD historii Luny ,,Wielka wyprawa"
-Mamo...my przepraszamy....
-Mogliście zginąć...-mówiłam spokojnym tonem
-My chcieliśmy tylko skosztować przygody...
-Będziecie mieli jeszcze dużo czasu na przygody.Bardzo mi przykro ale za karę nie będziecie się widywać ze swoimi przyjaciółmi...
-Mama ma rację.Zachowaliście się nie dorzecznie!Może i byście dali radę panterze,a może i nie!Nie pomyśleliście o watasze?
-A co to ma wspólnego z watahą?
-Mogliście zginąć.Nawet nie wiecie jak byśmy przeżywali waszą śmierć.A teraz idźcie do jaskini....i jeszcze jedno....Aureno rzuć na nich zaklęcie aby nie wychodzili z jaskini.-powiedział Diego który nie miał już tak miękkiego serca jak ja.
-Ale może....może jednak się nad tym zastanowimy?
-Aureno....oni narażali życie Amiki,Diny,Brega,Harpa i swoje własne....
-No dobrze....
Rzuciłam zaklęcie na szczenięta te ze łzami w oczach udały się do jaskini.Czułam ten sam ból co one same.Poszłam za nimi.Szczeniaki się we mnie wtuliły i zasnęły.
Kiedy się obudziłam postanowiłam porozmawiać z którymś ze szczeniąt Luny.
-Amiko...ty też tam byłaś prawda?
-T...tak....-powiedziała nieśmiało
-A co tam tak właściwie się wydarzyło?
<Amika?>
-Mogliście zginąć...-mówiłam spokojnym tonem
-My chcieliśmy tylko skosztować przygody...
-Będziecie mieli jeszcze dużo czasu na przygody.Bardzo mi przykro ale za karę nie będziecie się widywać ze swoimi przyjaciółmi...
-Mama ma rację.Zachowaliście się nie dorzecznie!Może i byście dali radę panterze,a może i nie!Nie pomyśleliście o watasze?
-A co to ma wspólnego z watahą?
-Mogliście zginąć.Nawet nie wiecie jak byśmy przeżywali waszą śmierć.A teraz idźcie do jaskini....i jeszcze jedno....Aureno rzuć na nich zaklęcie aby nie wychodzili z jaskini.-powiedział Diego który nie miał już tak miękkiego serca jak ja.
-Ale może....może jednak się nad tym zastanowimy?
-Aureno....oni narażali życie Amiki,Diny,Brega,Harpa i swoje własne....
-No dobrze....
Rzuciłam zaklęcie na szczenięta te ze łzami w oczach udały się do jaskini.Czułam ten sam ból co one same.Poszłam za nimi.Szczeniaki się we mnie wtuliły i zasnęły.
Kiedy się obudziłam postanowiłam porozmawiać z którymś ze szczeniąt Luny.
-Amiko...ty też tam byłaś prawda?
-T...tak....-powiedziała nieśmiało
-A co tam tak właściwie się wydarzyło?
<Amika?>
Od Luny-CD historii Reja ,,Wielka wyprawa"
Siedziałam niespokojnie w jaskini.Nagle koło mnie pojawił się Desto.
-Co się stało,Luna?Nie w humorze?
-Po prostu się martwię...
-A o co?
-Szczeniaki gdzieś wyszły i mam dziwne przeczucie,że poszły nie tylko pospacerować...
-Rozluźnij się trochę.
-Nie mogę ja muszę...
-Co musisz?
-Sama nie wiem...
Ogarnęło mnie strasznie dziwne uczucie.Nie wiem czemu,ale od razu poszłam do Diego.
-Diego...
-Tak?
-Nie wiesz gdzie poszły szczeniaki?
-Ee...nie,a co?
-Bo poszły razem z moimi i ...i ...muszę je znaleźć.
-Poszukaj po terenie.
-Racja...moja super szybkość pozwoli mi na zbadanie terenu w kilka minut,nigdzie nie idź,zaraz wracam.
***************
Po paru minutach przybiegłam do Diego.
-Nigdzie ich nie ma...-powiedziałam.
-Hmm...mam takie dziwne przypuszczenia...chyba wiem gdzie oni są...-oczy mu zabłysły.
-Gdzie?!
-W górach.
Bez słów pobiegłam w góry.Po przeszukiwaniach wszystkich miejsc usłyszałam niedaleko dziwne warknięcia.Zawyłam wojowniczo i pobiegłam do jaskini obok.Wpadłam z impetem do środka i ujrzałam przerażającą scenę.Szczeniaki moje i Aureny walczyły przeciwko wielkiej panterze śnieżnej,która na mój widok uciekła.Wtedy szczenięta odwróciły się,zadowolone,że pokonały irbisa i zobaczyły mnie.Uśmiech spełzł z ich pyszczków,podkuliły ogon i upuściły uszy.
-Mamo...-zaczął cicho Breg.-My...
-Do domu-odpowiedziałam chłodno i chociaż mówiłam to spokojnie to ledwo opanowywałam gniew.
Podczas drogi do jaskiń nikt się nie odzywał,szczeniaki miały smutne miny.Gdy w końcu doszliśmy do jaskiń,wszyscy przyszli żeby zobaczyć co się dzieje.Najwyraźniej wieść o tym,że szczeniaki mogą być w niebezpieczeństwie szybko się rozeszła.Szczenięta zatrzymały się,a ja stanęłam przed nimi.Tuż za mną stanęła Aurena patrząc surowo na swoje dzieci,które wyraźnie unikały jej wzroku.
-Czy wy wiecie na jakie niebezpieczeństwo się naraziliście?-powiedziałam głosem pełnym gniewu.-Mogliście zginąć!
-Mamo...wiemy i...przepraszamy-odpowiedziała nieśmiało Dina.
-Cała czwórka ma karę.Nie wychodzicie przez 5 dni na zewnątrz.Straciłam do was zaufanie...A z wami...-dodałam patrząc na szczeniaki Aureny.-Rozprawi się wasza matka.
<Aurena dokończ>
-Co się stało,Luna?Nie w humorze?
-Po prostu się martwię...
-A o co?
-Szczeniaki gdzieś wyszły i mam dziwne przeczucie,że poszły nie tylko pospacerować...
-Rozluźnij się trochę.
-Nie mogę ja muszę...
-Co musisz?
-Sama nie wiem...
Ogarnęło mnie strasznie dziwne uczucie.Nie wiem czemu,ale od razu poszłam do Diego.
-Diego...
-Tak?
-Nie wiesz gdzie poszły szczeniaki?
-Ee...nie,a co?
-Bo poszły razem z moimi i ...i ...muszę je znaleźć.
-Poszukaj po terenie.
-Racja...moja super szybkość pozwoli mi na zbadanie terenu w kilka minut,nigdzie nie idź,zaraz wracam.
***************
Po paru minutach przybiegłam do Diego.
-Nigdzie ich nie ma...-powiedziałam.
-Hmm...mam takie dziwne przypuszczenia...chyba wiem gdzie oni są...-oczy mu zabłysły.
-Gdzie?!
-W górach.
Bez słów pobiegłam w góry.Po przeszukiwaniach wszystkich miejsc usłyszałam niedaleko dziwne warknięcia.Zawyłam wojowniczo i pobiegłam do jaskini obok.Wpadłam z impetem do środka i ujrzałam przerażającą scenę.Szczeniaki moje i Aureny walczyły przeciwko wielkiej panterze śnieżnej,która na mój widok uciekła.Wtedy szczenięta odwróciły się,zadowolone,że pokonały irbisa i zobaczyły mnie.Uśmiech spełzł z ich pyszczków,podkuliły ogon i upuściły uszy.
-Mamo...-zaczął cicho Breg.-My...
-Do domu-odpowiedziałam chłodno i chociaż mówiłam to spokojnie to ledwo opanowywałam gniew.
Podczas drogi do jaskiń nikt się nie odzywał,szczeniaki miały smutne miny.Gdy w końcu doszliśmy do jaskiń,wszyscy przyszli żeby zobaczyć co się dzieje.Najwyraźniej wieść o tym,że szczeniaki mogą być w niebezpieczeństwie szybko się rozeszła.Szczenięta zatrzymały się,a ja stanęłam przed nimi.Tuż za mną stanęła Aurena patrząc surowo na swoje dzieci,które wyraźnie unikały jej wzroku.
-Czy wy wiecie na jakie niebezpieczeństwo się naraziliście?-powiedziałam głosem pełnym gniewu.-Mogliście zginąć!
-Mamo...wiemy i...przepraszamy-odpowiedziała nieśmiało Dina.
-Cała czwórka ma karę.Nie wychodzicie przez 5 dni na zewnątrz.Straciłam do was zaufanie...A z wami...-dodałam patrząc na szczeniaki Aureny.-Rozprawi się wasza matka.
<Aurena dokończ>
Od Reja-,,Wielka wyprawa"
Walczyłem z braćmi dla zabawy na łące.Pilnował nas tata.Mama po kilku godzinach też przyszła w towarzystwie Luny,Makki i potomstwa obu samic.Tak więc łąka zapełniła się szczeniętami.Jednak po chwili walczenie zaczęło się nudzić.Nagle wpadłem na pewien pomysł.Podzieliłem się nim tylko z braćmi.Arion podszedł do ojca i powiedział o planie.
-Nie ma mowy!Nawet nie wiecie jak tam jest niebezpiecznie!Nie zgadzam się.
-A o co chodzi? - zapytała zaniepokojona mama
-Roni,Rej i Arion chcą iść sami w góry...
-Co?!Przecież wiecie jak tam jest....ludzie....dzikie zwierzęta...
-Ale mamo...jesteśmy już...no....damy sobie radę.
-Nie!A teraz idziemy do jaskini.
Kiedy byliśmy w jaskini wpadłem na kolejny pomysł.
-Mamo...ja,Arion i Rej idziemy po Brega....
-Dobrze...ale...pamiętaj co mówiłam!
Kiedy wybiegliśmy z jaskini szybko pobiegliśmy do jaskini Alfy.
-Luna...a czy jest może Breg?
-Tak...a czemu pytacie?
-Bo....bo chcemy iść na.....chcemy sobie pospacerować.
Dina,Amika,Harp i Breg zorientowali się że nie chcemy spacerować.
-No dobrze...mogą iść....
-Juhu!E...to znaczy....bardzo się cieszę.
W drodzę opowiedziałem młodym alfą o planie.
-Więc idziemy do gór?
-No...
Byliśmy zaledwie kilometr od gór.
********************************************
W tym czasie w watasze:
Wszyscy nie zdawali sobie sprawy że zabrakło jedenastu szczeniąt.
**********************************************
Kiedy dotarliśmy do gór postanowiliśmy znaleźć jakąś jaskinię.
-A może ta?-zaproponowała Dina
-Jest świetna!A co będziemy tak właściwie tutaj robić?-pytała Jane
-Będziemy bawić się w.....irbisy!
-Irbisy?Ale....ir....irbis! - krzyknęła do mnie przerażona Dżimi
-No wiem.Będziemy bawić się w irbisy.
-Rej!Jej nie chodzi o to!Za tobą!-krzyknęła Amika
Odwróciłem się.Za mną stała wielka pantera śnieżna która szczerzyła kły i prężyła się do skoku.
-Dobra....co teraz robimy?Już wiem!Każdy używa na trzy cztery swojej mocy!
-Ale...my je dopiero odkrywamy....
-Więc...nie pozostaje nic innego jak...Ok.Harp,Breg,Roni,Arion!My walczymy!A wy?Wy może uciekajcie do jaskini....my odwrócimy jego uwagę a jak odwróci ją też od nas to i my się skryjemy!
-My też chcemy walczyć!
Każdy walczył z wielkim kotem.Usłyszeliśmy wilcze wycie i wiedzieliśmy że będzie już po nas.Pantera uciekła ale tylko dlatego że znalazła nas Luna....
<Luna?>
-Nie ma mowy!Nawet nie wiecie jak tam jest niebezpiecznie!Nie zgadzam się.
-A o co chodzi? - zapytała zaniepokojona mama
-Roni,Rej i Arion chcą iść sami w góry...
-Co?!Przecież wiecie jak tam jest....ludzie....dzikie zwierzęta...
-Ale mamo...jesteśmy już...no....damy sobie radę.
-Nie!A teraz idziemy do jaskini.
Kiedy byliśmy w jaskini wpadłem na kolejny pomysł.
-Mamo...ja,Arion i Rej idziemy po Brega....
-Dobrze...ale...pamiętaj co mówiłam!
Kiedy wybiegliśmy z jaskini szybko pobiegliśmy do jaskini Alfy.
-Luna...a czy jest może Breg?
-Tak...a czemu pytacie?
-Bo....bo chcemy iść na.....chcemy sobie pospacerować.
Dina,Amika,Harp i Breg zorientowali się że nie chcemy spacerować.
-No dobrze...mogą iść....
-Juhu!E...to znaczy....bardzo się cieszę.
W drodzę opowiedziałem młodym alfą o planie.
-Więc idziemy do gór?
-No...
Byliśmy zaledwie kilometr od gór.
********************************************
W tym czasie w watasze:
Wszyscy nie zdawali sobie sprawy że zabrakło jedenastu szczeniąt.
**********************************************
Kiedy dotarliśmy do gór postanowiliśmy znaleźć jakąś jaskinię.
-A może ta?-zaproponowała Dina
-Jest świetna!A co będziemy tak właściwie tutaj robić?-pytała Jane
-Będziemy bawić się w.....irbisy!
-Irbisy?Ale....ir....irbis! - krzyknęła do mnie przerażona Dżimi
-No wiem.Będziemy bawić się w irbisy.
-Rej!Jej nie chodzi o to!Za tobą!-krzyknęła Amika
Odwróciłem się.Za mną stała wielka pantera śnieżna która szczerzyła kły i prężyła się do skoku.
-Dobra....co teraz robimy?Już wiem!Każdy używa na trzy cztery swojej mocy!
-Ale...my je dopiero odkrywamy....
-Więc...nie pozostaje nic innego jak...Ok.Harp,Breg,Roni,Arion!My walczymy!A wy?Wy może uciekajcie do jaskini....my odwrócimy jego uwagę a jak odwróci ją też od nas to i my się skryjemy!
-My też chcemy walczyć!
Każdy walczył z wielkim kotem.Usłyszeliśmy wilcze wycie i wiedzieliśmy że będzie już po nas.Pantera uciekła ale tylko dlatego że znalazła nas Luna....
<Luna?>
czwartek, 25 kwietnia 2013
Od Leo-,,Sen i trudne pytanie"
Byłem tak zmęczonym po długim polowaniu że od razu zasnąłem.Śniło mi się że biegam po łące z jakimiś szczeniakami.Nie były to szczenięta Luny,Aureny czy nawet Makki.Jeden ze szczeniąt podbiegł do mnie.
-Tato!Zobacz,upolowaliśmy królika!
****
Nagle wybudziłem się ze snu.
-Tato?-powiedziałem sam do siebie.-e..to tylko sen.
Jednak po południu sen ciągle dręczył moje myśli.Czy to znaczy że Nikita jest w ciąży?E...chyba nie...a może...a może to sen proroczy....to fakt.Żadne naukowe szyfry i wynalazki nie zastąpią małego potomstwa.Co się ze mną dzieje?Muszę o tym powiedzieć Nikicie.
Zastałem ją kiedy rozmawiała o czymś z Lily.
-Cześć Lily,cześć Nikito...Nikito możemy porozmawiać w cztery oczy?
-Tak...a czemu?-zapytała zdziwiona
-Wyjaśnię ci to...
Poszliśmy na łąkę.Wtedy nikogo tam nie było.Opowiedziałem Nikicie swój sen.
-Że niby te szczeniaki były twoje?-zapytała roześmiana Nikita
-Tak...i....
-I co...?
-I...ja chciałem się zapytać...no wiesz jak nie chcesz to poczekamy.....ale właśnie zdałem sobie sprawę że dojrzałem do roli ojca....i...chcę mieć z tobą szczeniaki.Co ty na to?
<Nikita,co ty na to?>
-Tato!Zobacz,upolowaliśmy królika!
****
Nagle wybudziłem się ze snu.
-Tato?-powiedziałem sam do siebie.-e..to tylko sen.
Jednak po południu sen ciągle dręczył moje myśli.Czy to znaczy że Nikita jest w ciąży?E...chyba nie...a może...a może to sen proroczy....to fakt.Żadne naukowe szyfry i wynalazki nie zastąpią małego potomstwa.Co się ze mną dzieje?Muszę o tym powiedzieć Nikicie.
Zastałem ją kiedy rozmawiała o czymś z Lily.
-Cześć Lily,cześć Nikito...Nikito możemy porozmawiać w cztery oczy?
-Tak...a czemu?-zapytała zdziwiona
-Wyjaśnię ci to...
Poszliśmy na łąkę.Wtedy nikogo tam nie było.Opowiedziałem Nikicie swój sen.
-Że niby te szczeniaki były twoje?-zapytała roześmiana Nikita
-Tak...i....
-I co...?
-I...ja chciałem się zapytać...no wiesz jak nie chcesz to poczekamy.....ale właśnie zdałem sobie sprawę że dojrzałem do roli ojca....i...chcę mieć z tobą szczeniaki.Co ty na to?
<Nikita,co ty na to?>
Od Amber-,,Jak tu dotarłam"
Po opuszczenia moich rodzinnych stron ruszyłam na południe gdzie słyszałam są najlepsze watahy. Przebyłam góry, niziny i równiny i natrafiłam na nieznaną watahę śniegu, szybko z tam tond odeszłam, za zimno mi tam było. Następna była wataha zielonej polany gdzie było mi tam dobrze ale hierarchia watahy ustaliła że klasyfikuje się niżej niż Omega.
Mijały miesiące a nawet lata. Wędrowałam tak przez 3 lata aż natrafiłam na pewnego ciekawego i miłego wilka który doprowadził mnie do tej watahy. Jest tu cudownie. Jest wiele pomocnych i przyjaznych wilków na których mogę liczyć, a sama alfa jest bardzo miła.
I tak postanowiłam dołączyć do tej watahy.
Mijały miesiące a nawet lata. Wędrowałam tak przez 3 lata aż natrafiłam na pewnego ciekawego i miłego wilka który doprowadził mnie do tej watahy. Jest tu cudownie. Jest wiele pomocnych i przyjaznych wilków na których mogę liczyć, a sama alfa jest bardzo miła.
I tak postanowiłam dołączyć do tej watahy.
środa, 24 kwietnia 2013
Od Alice-CD historii Luny ,,Ja chcę śpiewać!"
Rozbawiło mnie jej pytanie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu...
- Jasne, że tak! Co to za pytanie?
- Racja, mogłam się domyślić. - Powiedziała ze śmiechem Luna. Resztę dnia spędziłam na pisaniu piosenek.
- Jasne, że tak! Co to za pytanie?
- Racja, mogłam się domyślić. - Powiedziała ze śmiechem Luna. Resztę dnia spędziłam na pisaniu piosenek.
Od Luny-CD historii Nide ,,Jak tu dotarłam"
-No cóż...-zaczęłam.Nie mogłam ułożyć słów w sensowne zdanie.-Myślę,że...
Nide przyglądała mi się badawczo.Niedaleko niej stały inne szczenięta obserwując nowo przybyłą.Zapewne chciały podejść i się przywitać,ale uznały,że to nie odpowiednia chwila.
-Wychodzi na to,że nie masz gdzie pójść.-Nide powoli kiwnęła głową.-Jeśli chcesz to możesz dołączyć do mojej watahy.
-Naprawdę?Mogę?
-Oczywiście,że tak.
-To super!Chętnie dołączę.
-No dobrze.To witaj w watasze!
Od razu po tych słowach podbiegła do Nide Dina,a za nią reszta szczeniąt.
<Dina dokończ>
Nide przyglądała mi się badawczo.Niedaleko niej stały inne szczenięta obserwując nowo przybyłą.Zapewne chciały podejść i się przywitać,ale uznały,że to nie odpowiednia chwila.
-Wychodzi na to,że nie masz gdzie pójść.-Nide powoli kiwnęła głową.-Jeśli chcesz to możesz dołączyć do mojej watahy.
-Naprawdę?Mogę?
-Oczywiście,że tak.
-To super!Chętnie dołączę.
-No dobrze.To witaj w watasze!
Od razu po tych słowach podbiegła do Nide Dina,a za nią reszta szczeniąt.
<Dina dokończ>
Od Nide-,,Jak tu dotarłam"
Urodziłam się w czasie zimy. Matka była bardzo słaba i zmarła podczas porodu. Wychowywał mnie ojciec, rodzeństwa nie miałam. W tym czasie trwała wojna między naszą watahą (Wataha Czarnej Łapy) a Watahą Srebrnego Księżyca. Matka została przyjęta do tej watahy gdy była szczeniakiem z litości, ale spodobał jej się ojciec i wataha przestała ich lubić. Więc podczas wojny mój ojciec został wysłany na wojnę bez żadnej broni, niczego. Gdy został zabity wataha z radością mnie odrzuciła. Miałam parę dni. Wędrowałam po krainie 3 miesiące, aż doszłam do jakichś klifów. Była tam kremowo-ciemna wilczyca z trzema wilczątkami. Nie zdążyłam się schować, zauważyła mnie.
- Skąd jesteś? Masz jakąś watahę? - zapytała przyjaźnie. Niepewnie pokręciłam głową.
- Nie bój się mnie. Chodź ze mną. Dzieci, zbieramy się! - zawołała do wilcząt. Były niewiele starsze ode mnie.
Poszłam za wilczycą i jej dziećmi. Doszłyśmy do terenu jakiejś watahy i wilki zaczęły mi się przyglądać. Wilczyca kazała wilczkom pójść do jaskini, a mnie zaprowadziła do jakiejś niebiesko - białej wilczycy. Musiałam opowiedzieć jej swoją historię. Gdy to zrobiłam, popatrzyła na mnie uważnie.
- No cóż... - zaczęła.
(Luna, możesz dokończyć?)
- Skąd jesteś? Masz jakąś watahę? - zapytała przyjaźnie. Niepewnie pokręciłam głową.
- Nie bój się mnie. Chodź ze mną. Dzieci, zbieramy się! - zawołała do wilcząt. Były niewiele starsze ode mnie.
Poszłam za wilczycą i jej dziećmi. Doszłyśmy do terenu jakiejś watahy i wilki zaczęły mi się przyglądać. Wilczyca kazała wilczkom pójść do jaskini, a mnie zaprowadziła do jakiejś niebiesko - białej wilczycy. Musiałam opowiedzieć jej swoją historię. Gdy to zrobiłam, popatrzyła na mnie uważnie.
- No cóż... - zaczęła.
(Luna, możesz dokończyć?)
wtorek, 23 kwietnia 2013
Od Daiki-,,Jak tu dotarłam"
Usiadłam na jednym z klifów. Fale rozbijały się o niego rozpryskując na mnie krople dając choć niewielką ochłodę w ten upalny dzień. Usłyszałam za sobą znajomy odgłos kroków. Zaśmiałam się pod nosem. Amir znowu chciał mnie wystraszyć. W momencie gdy skoczył odchyliłam się.
- Nic z tego braciszku ! - zaśmiałam się łapiąc go za łapę żeby nie spadł.
- Spróbować zawsze można - zawtórował mi śmiechem. Nagle trącił mnie bokiem a ja straciłam równowagę i wpadłam do wody.
- Aszz ty ! - krzyknęłam przekrzykując fale gdy już wynurzyłam się z wody i skierowałam jedną z nich wprost na niego.
- O ty wredna ! - zaśmiał się wynurzając obok mnie.
- Zacząłeś.. - ochlapałam go wodą śmiejąc się. Po chwili zabawy wyszliśmy z pobliską plażę i położyliśmy się na piasku. Zamknęłam oczy susząc się na słońcu. Amir trącił mnie lekko łapą.. - Co jest ?
- Chyba jesteśmy na terenie jakiejś watahy Daiki..
- Też to czuję teraz.. - powiedziałam marszcząc brwi. - Jak myślisz.. ? Alfa by mnie przyjęła.. ?
- Nie wiem.. Prościej by było gdybyś to ją zapytała.
- Wredny wilk - udeżyłam go na żarty łapą za ten uśmieszek. - No to idę kogoś znaleść.. - podniosłam się. - A ty ?
- Co ja ? - zapytał.
- Co zamieżasz zrobić ?
- Ja chyba raczej założę własną watahę bardziej na północ.. - powiedział zamyślony.
- Ale odwiedzisz mnie kiedyś ? - zapytałam.
- Jasne, że tak - uśmiechnął się. - Przecież nie zostawie mojej małej siostrzyczki..
- No proste - zaśmiałam się.
- Dobra.. Ja lecę.. - wzbił sę w powietrze. - Pa Daiki !
- Pa Amir ! - krzyknęłam za nim a on już odleciał.. Odwróciłam się bo już z daleka usłyszałam jak ktoś biegnie. Niedaleko przede mna pojawiła się jakaś biało - niebieska wilczyca.
<Luna?>
- Nic z tego braciszku ! - zaśmiałam się łapiąc go za łapę żeby nie spadł.
- Spróbować zawsze można - zawtórował mi śmiechem. Nagle trącił mnie bokiem a ja straciłam równowagę i wpadłam do wody.
- Aszz ty ! - krzyknęłam przekrzykując fale gdy już wynurzyłam się z wody i skierowałam jedną z nich wprost na niego.
- O ty wredna ! - zaśmiał się wynurzając obok mnie.
- Zacząłeś.. - ochlapałam go wodą śmiejąc się. Po chwili zabawy wyszliśmy z pobliską plażę i położyliśmy się na piasku. Zamknęłam oczy susząc się na słońcu. Amir trącił mnie lekko łapą.. - Co jest ?
- Chyba jesteśmy na terenie jakiejś watahy Daiki..
- Też to czuję teraz.. - powiedziałam marszcząc brwi. - Jak myślisz.. ? Alfa by mnie przyjęła.. ?
- Nie wiem.. Prościej by było gdybyś to ją zapytała.
- Wredny wilk - udeżyłam go na żarty łapą za ten uśmieszek. - No to idę kogoś znaleść.. - podniosłam się. - A ty ?
- Co ja ? - zapytał.
- Co zamieżasz zrobić ?
- Ja chyba raczej założę własną watahę bardziej na północ.. - powiedział zamyślony.
- Ale odwiedzisz mnie kiedyś ? - zapytałam.
- Jasne, że tak - uśmiechnął się. - Przecież nie zostawie mojej małej siostrzyczki..
- No proste - zaśmiałam się.
- Dobra.. Ja lecę.. - wzbił sę w powietrze. - Pa Daiki !
- Pa Amir ! - krzyknęłam za nim a on już odleciał.. Odwróciłam się bo już z daleka usłyszałam jak ktoś biegnie. Niedaleko przede mna pojawiła się jakaś biało - niebieska wilczyca.
<Luna?>
Od Luny-CD historii Alice ,,Ja chcę śpiewać!"
-Oczywiście,że mogłoby być takie stanowisko,to bardzo dobry pomysł.Śpiewak mógłby śpiewać na różnych imprezach i nie tylko.Chodźmy to ogłosić.
Pobiegłam z Alice w stronę jaskiń.Gdy już zwołałam wszystkich powiedziałam głośno:
-Mam ogłoszenie.Nasza kochana Alice-tu wskazałam na szczeniaka-wymyśliła wspaniałe stanowisko,śpiewak!Taki właśnie śpiewak śpiewa piosenki na imprezach i nie tylko w tedy.To co...podoba wam się nowe stanowisko?
Wszyscy krzyknęli zgodnie ,,Tak!",a potem rozeszli się.
-Juhu!Jest moje upragnione stanowisko!
-I co?Jak dorośniesz to będziesz chciała być śpiewakiem?
<Alice dokończ>
Pobiegłam z Alice w stronę jaskiń.Gdy już zwołałam wszystkich powiedziałam głośno:
-Mam ogłoszenie.Nasza kochana Alice-tu wskazałam na szczeniaka-wymyśliła wspaniałe stanowisko,śpiewak!Taki właśnie śpiewak śpiewa piosenki na imprezach i nie tylko w tedy.To co...podoba wam się nowe stanowisko?
Wszyscy krzyknęli zgodnie ,,Tak!",a potem rozeszli się.
-Juhu!Jest moje upragnione stanowisko!
-I co?Jak dorośniesz to będziesz chciała być śpiewakiem?
<Alice dokończ>
Od Alice-,,Ja chcę śpiewać!"
Obudziłam się. Lissi poszła z tatą na trening, Simon spał razem z mamą. *He he... No to się wymknę! Buahahahaha!*- pomyślałam. Ostrożnie i po cichu wyszłam. Poszłam na plażę, gdzie nikogo nie było... Mogłam w spokoju zaśpiewać piosenkę, którą niedawno napisałam...
- Ja śpiewać chcę! Cały dzień! W kółko tylko śpiewać i kręcić się! To me marzenie jest! I nie chcę słyszeć słowa ''Nie''! Ja śpiewać chcę! Gdy ci smutno czasem jest- zaśpiewaj. Gdy ci nudno jest- zaśpiewaj.
No bo czemu nie? Gdy ci nudno jest lub smutno ci. Zaśpiewaj, zaufaj mi! Ja ci pokażę cudowny muzyki świat! W którym chcę przebywać cały czas! Na zawsze... Ja śpiewać chcę! Dla mnie tylko to się liczy! I słowo ''nie'' się tego nie tyczy! Ja śpiewać chcę i już! Wrota do świata muzyki są tuż tuż! Ja śpiewać chcę... Ja śpiewać chcę! Nie zatrzymasz mnie... O nie... Bo ja śpiewać chcę! Śpiewać chcę... - Skończyłam. Wtedy naszła mnie super myśl...*Może poproszę Lunę, żeby zrobiła takie stanowisko!* - pomyślałam. Usłyszałam za mną cichy śmiech. To była Luna! *Zapomniałam, że umie czytać w myślach!* - warknęłam, a dokładniej moja głowa warknęła.
- Luna...
- Tak?
- Bo czytałaś moje myśli i...
- Tak?
- ...to może mogła byś zrobić stanowisko śpiewaka?
< Luna, pliss? >
- Ja śpiewać chcę! Cały dzień! W kółko tylko śpiewać i kręcić się! To me marzenie jest! I nie chcę słyszeć słowa ''Nie''! Ja śpiewać chcę! Gdy ci smutno czasem jest- zaśpiewaj. Gdy ci nudno jest- zaśpiewaj.
No bo czemu nie? Gdy ci nudno jest lub smutno ci. Zaśpiewaj, zaufaj mi! Ja ci pokażę cudowny muzyki świat! W którym chcę przebywać cały czas! Na zawsze... Ja śpiewać chcę! Dla mnie tylko to się liczy! I słowo ''nie'' się tego nie tyczy! Ja śpiewać chcę i już! Wrota do świata muzyki są tuż tuż! Ja śpiewać chcę... Ja śpiewać chcę! Nie zatrzymasz mnie... O nie... Bo ja śpiewać chcę! Śpiewać chcę... - Skończyłam. Wtedy naszła mnie super myśl...*Może poproszę Lunę, żeby zrobiła takie stanowisko!* - pomyślałam. Usłyszałam za mną cichy śmiech. To była Luna! *Zapomniałam, że umie czytać w myślach!* - warknęłam, a dokładniej moja głowa warknęła.
- Luna...
- Tak?
- Bo czytałaś moje myśli i...
- Tak?
- ...to może mogła byś zrobić stanowisko śpiewaka?
< Luna, pliss? >
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Diess-,,Ludzie"
Postanowiłam, że pójdę nad morskie oko. Kiedy nad nie dotarłam spokojnie się położyłam i łapą rozchlapywałam wodę na wszystkie możliwe strony. Byłam całkiem sama, z dala od mojej jaskini. Wtedy usłyszałam strzały. Zauważyłam, że kilka metrów ode mnie stoi łoś. Ledwo wstałam, a usłyszałam strzały ponownie i łoś padł. Wtedy zobaczyłam ludzi. Ostrożnie do mnie podchodzili, a ja się cofałam. Po kilku minutach wpadłam do jakiejś dziury. Nie mogłam się wydostać. Wołałam innych, ale oni się nie zjawili. Nagle poczułam ukłucie i zemdlałam. Nie wiedziałam, że niedaleko mnie, w ukryciu był Leo. Kiedy się obudziłam byłam zamknięta w jakiejś ciasnej klatce i przywiązana do jednego z prętów. Jakaś kobieta niosła klatkę razem z mężczyzną. Trochę się bałam, nie mogłam się ruszyć. Nie wiedziałam co robić
(Leo???)
(Leo???)
Aurena urodziła!
Aurena urodziła!
Jej szczeniaki można zobaczyć w zakładce ,,Nasze wilki".
Wasza samica alfa,Luna.
Jej szczeniaki można zobaczyć w zakładce ,,Nasze wilki".
Wasza samica alfa,Luna.
piątek, 19 kwietnia 2013
Od Aureny-CD historii Diega
-Umiesz wyczuć jak ktoś kłamie ale sama nie potrafisz tego robić...podkurczasz brzuch...zaczyna się...idziemy do Lily!
-Sama sobie poradzę...
-Ale Aureno...!
-Nie!Chcę urodzić tutaj...
-Ale...wszystko w porządku...?
Pokładałam się na ziemi.Mijały już dwie godziny.
-Och...są prześliczne...zupełnie jak ty...-powiedział Diego przyglądający się szczeniakom które piły moje mleko.
-Jest ich sześć...Są takie śliczne...
-Musimy stąd iść...
-Dobrze.-wzięłam trzy szczeniaki za kark co uczynił też Diego z pozostałą trójką.
Byliśmy już przed jaskiniami.Luna,Nikita,Leo i Desto właśnie szli z lasu i mieli przerażone i zdziwione miny.
-Czyś ty oszalała?
-No co...?
-Czemu nie poszłaś do Lily?
-Oj...no ale nic się nie stało a szczenięta będą miały pamiątkę że urodziły się w lesie...Aha Luno...możesz ogłosić że mamy o sześć członków więcej!
<Luna?>
-Sama sobie poradzę...
-Ale Aureno...!
-Nie!Chcę urodzić tutaj...
-Ale...wszystko w porządku...?
Pokładałam się na ziemi.Mijały już dwie godziny.
-Och...są prześliczne...zupełnie jak ty...-powiedział Diego przyglądający się szczeniakom które piły moje mleko.
-Jest ich sześć...Są takie śliczne...
-Musimy stąd iść...
-Dobrze.-wzięłam trzy szczeniaki za kark co uczynił też Diego z pozostałą trójką.
Byliśmy już przed jaskiniami.Luna,Nikita,Leo i Desto właśnie szli z lasu i mieli przerażone i zdziwione miny.
-Czyś ty oszalała?
-No co...?
-Czemu nie poszłaś do Lily?
-Oj...no ale nic się nie stało a szczenięta będą miały pamiątkę że urodziły się w lesie...Aha Luno...możesz ogłosić że mamy o sześć członków więcej!
<Luna?>
Od Diega-CD historii Aureny
-Spokojnie...to tylko kawałek wylinki...chodźmy do lasu...musisz się odprężyć i uspokoić.
-No dobrze.
Szliśmy przez przełęcz.Kiedy się odwróciłem do Aureny miała skwaszoną minę,była skurczona i była dalej niż poprzednio.
-Wszystko w porządku?
-Tak....
-Umiesz wyczuć jak ktoś kłamie ale sama nie potrafisz tego robić...podkurczasz brzuch...zaczyna się...idziemy do Lily!
-Sama sobie poradzę...
-Ale Aureno...!
-Nie!Chcę urodzić tutaj...
<Aurena?>
-No dobrze.
Szliśmy przez przełęcz.Kiedy się odwróciłem do Aureny miała skwaszoną minę,była skurczona i była dalej niż poprzednio.
-Wszystko w porządku?
-Tak....
-Umiesz wyczuć jak ktoś kłamie ale sama nie potrafisz tego robić...podkurczasz brzuch...zaczyna się...idziemy do Lily!
-Sama sobie poradzę...
-Ale Aureno...!
-Nie!Chcę urodzić tutaj...
<Aurena?>
Od Makki-CD historii Amiki ,,Morskie Oko"
Popatrzyłam na Simona groźnym wzrokiem.
- Gdzie byliście? - Zapytałam jeszcze raz.
- Nad Morskim Okiem... - Powiedział Simon. Do rozmowy dołączył Patton.
- Byliście tam? Tam jest niebezpiecznie! - Warknął.
- Dlaczego? - Zapytali.
- Są tam ludzie... Taka odpowiedź chyba wam wystarczy. - Odparł. Do jaskini wpadła Lily.
<Lily?>
- Gdzie byliście? - Zapytałam jeszcze raz.
- Nad Morskim Okiem... - Powiedział Simon. Do rozmowy dołączył Patton.
- Byliście tam? Tam jest niebezpiecznie! - Warknął.
- Dlaczego? - Zapytali.
- Są tam ludzie... Taka odpowiedź chyba wam wystarczy. - Odparł. Do jaskini wpadła Lily.
<Lily?>
środa, 17 kwietnia 2013
Od Amiki-,,Morskie Oko"
Obudziłam się zaspana w jaskini.Rozejrzałam się.Wszyscy jeszcze spali.Wiedziałam,że takie wychodzenie na własną łapę nie jest bezpieczne,ale nie mogłam się powstrzymać.Szybko i nie postrzeżenie wybiegłam z jaskini.U wejścia spotkałam Simona.
-Cześć!-powiedział wesoło.
-Hej!
-Właśnie miałem po ciebie iść.
-Aha,a ja miałam się wybrać w takie miejsce tylko...
-Tylko?
-Tylko raczej sama tam nie powinnam iść.
-A co to za miejsce?
-Bo chciałam się przejść w góry,ale chyba ktoś powinien mnie pilnować.
-Jak chcesz to mogę iść z tobą.
-No pewnie!
-To fajnie,a...co z tym naszym opiekunem?
-Hmm...Może Aurena?!
-Tak chodźmy po nią.
Udaliśmy się do jaskini Aureny.
-O,hejka szczeniaki!
-Cześć Aurena,bo my chcieliśmy iść w góry,a sami nie możemy popilnujesz nas?
-Ok,a pytaliście się swoich mam?
-Ee...
-Tak.-powiedziałam bez mrugnięcia okiem.
Aurena spojrzała na mnie podejrzliwe,ale w końcu poszła z nami.Tak naprawdę to z tym pytaniem się to kłamałam.Aurena szła z tyłu,a ja z Simonem wybiegłam do przodu.
-Na serio ty się pytałaś czy możesz iść w te góry?-spytał ściszonym głosem Simon.
-Nie pytałam się,kłamałam,bo akurat to dobrze mi wychodzi.
-Ale przecież...Aurena umie czytać w myślach!
-No tak,ale to było bardzo proste żeby ją oszukać.Wystarczy,że pomyślisz sobie tak:No tak dokładnie pamiętam,mama się przecież zgodziła.I Aurena to słyszy.
-Ahaa...Spryciula z ciebie.
-No wiem.Patrz tam jest droga.
Razem z moimi towarzyszami weszłam na obszerną drogę prowadzącą wysoko w góry,chodzili nią najczęściej turyści.Na szczęście nie było żadnego człowieka.Gdy byliśmy już daleko zobaczyłam mały szlaczek skierowany w dół.Poszliśmy tam i zauważyłam obszerne jeziorko.
-Wow!Co to za miejsce?
-To Morskie Oko.My rzadko tu przychodzimy ze względu na ludzi.
-Czy możemy się tu kąpać prosimy,prosimy,prosimy!
-Ehm...No dobrze,ale tylko chwilkę.
-Taaak!-ucieszyliśmy się z Simonem.
W tym Morskim Oku woda była ciepła chociaż jak się zanurkowało głębiej to była chłodna.Po chwili kąpieli musieliśmy się wysuszyć,bo Aurena nalegała na powrót.Nagle zamieniła się w ptaka i wzleciała wysoko w powietrze.Za chwilę zleciała.
-Szybko!Jacyś ludzie tu zmierzają,dalej!Ruchy,ruchy!-wspięłam się z Simonem na grzbiet Aureny,a ta popędziła z nami przez las,aż w końcu dotarła do jaskiń.
-Gdzie byliście?!Simon,martwiłam się o ciebie!-wykrzyknęła Makka na nasz widok.
<Makka dokończ>
(Morskie Oko jest od teraz w naszych terenach,żeby je zobaczyć trzeba zajrzeć do zakładki,,Nasze tereny")
-Cześć!-powiedział wesoło.
-Hej!
-Właśnie miałem po ciebie iść.
-Aha,a ja miałam się wybrać w takie miejsce tylko...
-Tylko?
-Tylko raczej sama tam nie powinnam iść.
-A co to za miejsce?
-Bo chciałam się przejść w góry,ale chyba ktoś powinien mnie pilnować.
-Jak chcesz to mogę iść z tobą.
-No pewnie!
-To fajnie,a...co z tym naszym opiekunem?
-Hmm...Może Aurena?!
-Tak chodźmy po nią.
Udaliśmy się do jaskini Aureny.
-O,hejka szczeniaki!
-Cześć Aurena,bo my chcieliśmy iść w góry,a sami nie możemy popilnujesz nas?
-Ok,a pytaliście się swoich mam?
-Ee...
-Tak.-powiedziałam bez mrugnięcia okiem.
Aurena spojrzała na mnie podejrzliwe,ale w końcu poszła z nami.Tak naprawdę to z tym pytaniem się to kłamałam.Aurena szła z tyłu,a ja z Simonem wybiegłam do przodu.
-Na serio ty się pytałaś czy możesz iść w te góry?-spytał ściszonym głosem Simon.
-Nie pytałam się,kłamałam,bo akurat to dobrze mi wychodzi.
-Ale przecież...Aurena umie czytać w myślach!
-No tak,ale to było bardzo proste żeby ją oszukać.Wystarczy,że pomyślisz sobie tak:No tak dokładnie pamiętam,mama się przecież zgodziła.I Aurena to słyszy.
-Ahaa...Spryciula z ciebie.
-No wiem.Patrz tam jest droga.
Razem z moimi towarzyszami weszłam na obszerną drogę prowadzącą wysoko w góry,chodzili nią najczęściej turyści.Na szczęście nie było żadnego człowieka.Gdy byliśmy już daleko zobaczyłam mały szlaczek skierowany w dół.Poszliśmy tam i zauważyłam obszerne jeziorko.
-Wow!Co to za miejsce?
-To Morskie Oko.My rzadko tu przychodzimy ze względu na ludzi.
-Czy możemy się tu kąpać prosimy,prosimy,prosimy!
-Ehm...No dobrze,ale tylko chwilkę.
-Taaak!-ucieszyliśmy się z Simonem.
W tym Morskim Oku woda była ciepła chociaż jak się zanurkowało głębiej to była chłodna.Po chwili kąpieli musieliśmy się wysuszyć,bo Aurena nalegała na powrót.Nagle zamieniła się w ptaka i wzleciała wysoko w powietrze.Za chwilę zleciała.
-Szybko!Jacyś ludzie tu zmierzają,dalej!Ruchy,ruchy!-wspięłam się z Simonem na grzbiet Aureny,a ta popędziła z nami przez las,aż w końcu dotarła do jaskiń.
-Gdzie byliście?!Simon,martwiłam się o ciebie!-wykrzyknęła Makka na nasz widok.
<Makka dokończ>
(Morskie Oko jest od teraz w naszych terenach,żeby je zobaczyć trzeba zajrzeć do zakładki,,Nasze tereny")
Od Pattona-,,Jak ja lubię lato!
Lato oznacza dla mnie tylko jedno - sport. W przeciwieństwie do pozostałych nie leżałem nad rzeką, byłem w kanionie. Wziąłem ze sobą mojego syna, aby mógł potrenować. Alice i Lissi spały z Makką w jaskini. Natomiast ja i Simon byliśmy już w kanionie. Zobaczyliśmy królika, na którego mój syn koniecznie chciał zapolować.
- Tato, mogę zapolować? - Zapytał.
- Tak. - Odparłem. *Ciekawe, czy mu się uda...* - pomyślałem. Udało mu się...
- Udało się! - Powiedział skacząc z królikiem w zębach.
- Brawo! - Zawołałem ucieszony. Do kanionu wpadły Lissi i Alice...
- Tato, tato! - Krzyczły chórem.
- Wolniej! Co się stało? - Zapytałem.
- Chcemy zobaczyć jak biegasz! - Krzyknęły ponownie razem.
- Skoro tak chcecie... Niech będzie! - Powiedziałem. Wziąłem każdego szczeniaka i zanosiłem na górę kanionu. - Tu możecie widzieć cały kanion. Dla pewności, że nic wam się nie stanie zawołam waszą matkę. - Dodałem. Zacząłem wyć, a po chwili Simon zaczął krzyczeć...
- Widzę ją! - Zawołał. - Mama!
- Gdzie ty ją widzisz? - Zapytała Alice.
- Tam jest. - Powiedzieliśmy z Simonem równo. Makka wspieła się na górę kanionu...
- Co jest? - Zapytała.
- Dzieci chcą widzieć, jak ich tata biega. - Powiedziałem.
- Dobrze... Popilnuję ich. - Odparła obojętnie.
- Taak! - Krzyknęły szczenięta chórem. Zacząłem biec... Na pewnym obszarze kanionu były kolce, których w żaden sposób nie szło ominąć. Zacząłem zatem skakać ze ściany na ścianę. Usłyszałem syna...
- Wow! - Krzyknął. - Gdzie tata? - Spytał. Odwrócił się i podskoczył. Gdy gapił się na kolce wspiąłem się po ścianie i stanąłem za nim. Wyraz jego twarzy był niezapomnianym widokiem. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem pływając w rzece.
- Tato, mogę zapolować? - Zapytał.
- Tak. - Odparłem. *Ciekawe, czy mu się uda...* - pomyślałem. Udało mu się...
- Udało się! - Powiedział skacząc z królikiem w zębach.
- Brawo! - Zawołałem ucieszony. Do kanionu wpadły Lissi i Alice...
- Tato, tato! - Krzyczły chórem.
- Wolniej! Co się stało? - Zapytałem.
- Chcemy zobaczyć jak biegasz! - Krzyknęły ponownie razem.
- Skoro tak chcecie... Niech będzie! - Powiedziałem. Wziąłem każdego szczeniaka i zanosiłem na górę kanionu. - Tu możecie widzieć cały kanion. Dla pewności, że nic wam się nie stanie zawołam waszą matkę. - Dodałem. Zacząłem wyć, a po chwili Simon zaczął krzyczeć...
- Widzę ją! - Zawołał. - Mama!
- Gdzie ty ją widzisz? - Zapytała Alice.
- Tam jest. - Powiedzieliśmy z Simonem równo. Makka wspieła się na górę kanionu...
- Co jest? - Zapytała.
- Dzieci chcą widzieć, jak ich tata biega. - Powiedziałem.
- Dobrze... Popilnuję ich. - Odparła obojętnie.
- Taak! - Krzyknęły szczenięta chórem. Zacząłem biec... Na pewnym obszarze kanionu były kolce, których w żaden sposób nie szło ominąć. Zacząłem zatem skakać ze ściany na ścianę. Usłyszałem syna...
- Wow! - Krzyknął. - Gdzie tata? - Spytał. Odwrócił się i podskoczył. Gdy gapił się na kolce wspiąłem się po ścianie i stanąłem za nim. Wyraz jego twarzy był niezapomnianym widokiem. Resztę dnia spędziliśmy wszyscy razem pływając w rzece.
Od Aureny-CD historii Luny ,,Koniec wiosennych deszczyków"
Nie słyszałam nic prócz skowytu i bolesnego piszczenia szczeniaków.Widziałam wszystko dokładnie ale spostrzegałam to jako obce mi osoby...Wilki przypatrywały mi się z niepokojem...Wciąż słyszałam te same odgłosy...to mi coś przypominało...tak!To szczeniaki...ja jestem w ciąży...z Diego...Krzyk przypominał mi tylko najpiękniejsze chwilę w moim życiu...Zauważyłam kolejnego wilka wpadającego gwałtownie do jaskini...Przecież to Diego...
-D..Ddd...Diego....
-Co?! - Krzyknęli nagle wszyscy
-Pamięta ciebie! - krzyknęła złota samica a w tym momencie poczułam ostry ból w okolicach karku.Ponownie zemdlałam.
Po dwóch godzinach ocknęłam się w znajomej mi jaskini.Obok mnie stał Diego który był nieco speszony ale czujny.Byłam w jaskini Lily,Remiego i Leo.
-Diego...?
-Aurena!Już myślałem że...-w tym momencie zawachał się z wypowiedzią i uściskał mnie.
-Diego,co się stało przed tem?
-To znaczy?
-Boli mnie szyja...a śniło mi się że jakiś wąż mnie ugryzł w kark...
-To niestety nie był sen...-Diego opowiedział mi po koleii całą historię.
Spojżałam na niego z łzami i strachem w oczach.
-Aureno...wszystko w porządku?
-Nie Diego...Jad...szczeniaki!
-E...mówiłaś mi coś o wizjach...
Opowiedziałam Diegowi całą wizję która okazała się tylko moimi omamami.Mimo wszystko nadal się bałam.
-Lily!
-Aureno?!Jak się cięszę że widzę cię ż...no nieważne...
-Lily....szybko zbadaj jak mają się moje szczeniaki!Ten jad mógł zaszkodzić im...
Lily szybko mnie zbadała.
-Nie ma obaw.Jad naszczęście rozszedł się od miejsca ugryzienia do mózgu.Nie dotarł do serca ani do brzucha...
-Uff...A...czemu mam zakrwawioną łapę?
-Musiałam cię skaleczyć aby mieć dostęp do twojej krwi żeby przepłynął przez nią napar z wilczomlecza...gdy nie on zapewne byś nadal majaczyła lub...nie żyła...
Wyszłam z jaskini cała roztrzęsiona ale zaraz się cofnęłam i wtuliłam w Diega z przerażeniem.
-Co?
-Tam....-wskazałam kawałek czegoś co przypominało mi bestię.
-Spokojnie...to tylko kawalem wylinki...chodźmy do lasu...musisz się odprężyć i uspokoić.
<Diego co było dalej?>
-D..Ddd...Diego....
-Co?! - Krzyknęli nagle wszyscy
-Pamięta ciebie! - krzyknęła złota samica a w tym momencie poczułam ostry ból w okolicach karku.Ponownie zemdlałam.
Po dwóch godzinach ocknęłam się w znajomej mi jaskini.Obok mnie stał Diego który był nieco speszony ale czujny.Byłam w jaskini Lily,Remiego i Leo.
-Diego...?
-Aurena!Już myślałem że...-w tym momencie zawachał się z wypowiedzią i uściskał mnie.
-Diego,co się stało przed tem?
-To znaczy?
-Boli mnie szyja...a śniło mi się że jakiś wąż mnie ugryzł w kark...
-To niestety nie był sen...-Diego opowiedział mi po koleii całą historię.
Spojżałam na niego z łzami i strachem w oczach.
-Aureno...wszystko w porządku?
-Nie Diego...Jad...szczeniaki!
-E...mówiłaś mi coś o wizjach...
Opowiedziałam Diegowi całą wizję która okazała się tylko moimi omamami.Mimo wszystko nadal się bałam.
-Lily!
-Aureno?!Jak się cięszę że widzę cię ż...no nieważne...
-Lily....szybko zbadaj jak mają się moje szczeniaki!Ten jad mógł zaszkodzić im...
Lily szybko mnie zbadała.
-Nie ma obaw.Jad naszczęście rozszedł się od miejsca ugryzienia do mózgu.Nie dotarł do serca ani do brzucha...
-Uff...A...czemu mam zakrwawioną łapę?
-Musiałam cię skaleczyć aby mieć dostęp do twojej krwi żeby przepłynął przez nią napar z wilczomlecza...gdy nie on zapewne byś nadal majaczyła lub...nie żyła...
Wyszłam z jaskini cała roztrzęsiona ale zaraz się cofnęłam i wtuliłam w Diega z przerażeniem.
-Co?
-Tam....-wskazałam kawałek czegoś co przypominało mi bestię.
-Spokojnie...to tylko kawalem wylinki...chodźmy do lasu...musisz się odprężyć i uspokoić.
<Diego co było dalej?>
wtorek, 16 kwietnia 2013
Od Luny-,,Koniec wiosennych deszczyków"
Gdy obudziłam się w jaskini zdałam sobie sprawę,że już jest lato.Zauważyłam szczeniaki wtulone w moją sierść i uśmiechnęłam się na ich widok.Wstałam i wyszłam na zewnątrz.Od razu w moje oczy uderzyły promienie słońca.Do tego Desto wpadł na mnie.
-Przepraszam Luna.Nie widziałem cię.
-Spoko ja też prawie wpadłam na kogoś,wszystko przez to oślepiające słońce.
-Szczerze to trochę jednak wolałem wiosnę,przynajmniej co jakiś czas padał deszcz.
-Brakuje mi tego...
-Chodźmy nad wodospad albo nad rzekę.
-Ok...Czekaj!
-Co?
-Szczeniaki zostały same.Pobiegnę po Nikitę,ona się nimi zajmie.
Nikita spała jeszcze w jaskini obok szczeniąt.
-Nikita,popilnujesz maluchów?
-Ok...-powiedziała ospale.
Wyciągnęła łapę i jednym ruchem przyciągnęła do siebie szczeniaki.Pobiegłam od razu do wyjścia gdzie czekał Desto.
-Szczeniaki bezpieczne?
-Tak możemy iść.
-To super!
Polecieliśmy nad wodospad i zanurzyliśmy się w chłodnej wodzie.Skakaliśmy trochę z wodospadu,a potem chwilę pływaliśmy przy brzegu.Potem wyszłam z wody żeby się wysuszyć.Tuż za mną wyszedł Desto.Nagle pobiegł w stronę lasu,a za chwilę przybiegł z kwiatami.
-Uroczy jesteś.-pocałowaliśmy się.Wzięłam kwiaty i pobiegliśmy w stronę jaskiń.Gdy byliśmy 10 metrów od wejścia coś zauważyłam.Desto też to zauważył.To był wąż!I to nie byle jaki,nie taki zwykły.Długi był na jakieś 30 metrów,łuskę miał ciemną,kilka rogów przy oczach i duże,migocące oczy.Kierował się wprost do naszej jaskini i śpiącej w niej Nikity ze szczeniakami.Rzuciliśmy się z Destem na niego.Odgłosy walki zaalarmowały resztę watahy,która zaczęła nam pomagać.Wąż zaciekle się bronił.W końcu uciekł,ale zdążył też ukąsić Aurenę,która straciła przytomność.Lily szybko zabrała ją do swojej jaskini i zaczęła podawać antidotum na jad.W końcu Aurena otworzyła oczy,ale była jakby nieobecna duchem.Podniosła się,ale na pewno widziała coś czego nie widzieliśmy my.Ten jad węża musiał coś w sobie mieć co tak zadziałało na Aurenę.Wadera zaczęła coś krzyczeć jednak trudno było wywnioskować co.
<Aurena co dalej było?>
Dla ciekawych.Tak wyglądał ów wąż,który zbliżył się do naszych jaskiń.
-Przepraszam Luna.Nie widziałem cię.
-Spoko ja też prawie wpadłam na kogoś,wszystko przez to oślepiające słońce.
-Szczerze to trochę jednak wolałem wiosnę,przynajmniej co jakiś czas padał deszcz.
-Brakuje mi tego...
-Chodźmy nad wodospad albo nad rzekę.
-Ok...Czekaj!
-Co?
-Szczeniaki zostały same.Pobiegnę po Nikitę,ona się nimi zajmie.
Nikita spała jeszcze w jaskini obok szczeniąt.
-Nikita,popilnujesz maluchów?
-Ok...-powiedziała ospale.
Wyciągnęła łapę i jednym ruchem przyciągnęła do siebie szczeniaki.Pobiegłam od razu do wyjścia gdzie czekał Desto.
-Szczeniaki bezpieczne?
-Tak możemy iść.
-To super!
Polecieliśmy nad wodospad i zanurzyliśmy się w chłodnej wodzie.Skakaliśmy trochę z wodospadu,a potem chwilę pływaliśmy przy brzegu.Potem wyszłam z wody żeby się wysuszyć.Tuż za mną wyszedł Desto.Nagle pobiegł w stronę lasu,a za chwilę przybiegł z kwiatami.
-Uroczy jesteś.-pocałowaliśmy się.Wzięłam kwiaty i pobiegliśmy w stronę jaskiń.Gdy byliśmy 10 metrów od wejścia coś zauważyłam.Desto też to zauważył.To był wąż!I to nie byle jaki,nie taki zwykły.Długi był na jakieś 30 metrów,łuskę miał ciemną,kilka rogów przy oczach i duże,migocące oczy.Kierował się wprost do naszej jaskini i śpiącej w niej Nikity ze szczeniakami.Rzuciliśmy się z Destem na niego.Odgłosy walki zaalarmowały resztę watahy,która zaczęła nam pomagać.Wąż zaciekle się bronił.W końcu uciekł,ale zdążył też ukąsić Aurenę,która straciła przytomność.Lily szybko zabrała ją do swojej jaskini i zaczęła podawać antidotum na jad.W końcu Aurena otworzyła oczy,ale była jakby nieobecna duchem.Podniosła się,ale na pewno widziała coś czego nie widzieliśmy my.Ten jad węża musiał coś w sobie mieć co tak zadziałało na Aurenę.Wadera zaczęła coś krzyczeć jednak trudno było wywnioskować co.
<Aurena co dalej było?>
Dla ciekawych.Tak wyglądał ów wąż,który zbliżył się do naszych jaskiń.
Nadeszło upalne lato!
Nadeszło upalne lato!
Mamy nową parę roku,lato!Wszystkim wilkom radzę chować się w jaskiniach,bo na zewnątrz jest upał i temperatura jest wysoka.Kąpiele w wodzie na pewno pozwolą się ochłodzić.
Wasza samica alfa,Luna.
Mamy nową parę roku,lato!Wszystkim wilkom radzę chować się w jaskiniach,bo na zewnątrz jest upał i temperatura jest wysoka.Kąpiele w wodzie na pewno pozwolą się ochłodzić.
Wasza samica alfa,Luna.
niedziela, 14 kwietnia 2013
Od Makki-,,Najlepszy dzień w życiu"
Obudziłam się, ledwo otwarłam oczy, ujrzałam Pattona, czujnego jak nigdy. Stał nade mną...
- Cześć. - powiedziałam wesoło
- Wszystko dobrze?
- Tak tylko...
- Tylko?
- Zaczyna się!
- Lily! To już!
- Jestem!
- Nie, to fałszywy alarm.
- Uff... Nie strasz... - Odetchnął Patton
- Ja... ja... - poczułam tak mocny skurcz, że zemdlałam...
- Lily, to już! Teraz na serio!!! - Potem nie wiem, co się działo, ponieważ zemdlałam. Mimo to czułam ból, ale za nic nie umiałam otworzyć oczu. To również było z bólu. Kiedy otwarłam oczy, zobaczyłam 3 śliczne szczeniaki.
- 2 dziewczynki i chłopczyk. - Powiedziałam - Czyli Simon, Lissi i Alice.
- To piękne imiona. Tak się cieszę Makka.. - Oczywiście wataha jak to wataha urządziła imprezę. Brali w niej udział wszyscy, poza mną, Pattonem i szczeniakami.
- Najlepszy dzień w moim życiu. - Powiedziałam, po czym wtuliłam się w Pattona i usnęłam.
- Cześć. - powiedziałam wesoło
- Wszystko dobrze?
- Tak tylko...
- Tylko?
- Zaczyna się!
- Lily! To już!
- Jestem!
- Nie, to fałszywy alarm.
- Uff... Nie strasz... - Odetchnął Patton
- Ja... ja... - poczułam tak mocny skurcz, że zemdlałam...
- Lily, to już! Teraz na serio!!! - Potem nie wiem, co się działo, ponieważ zemdlałam. Mimo to czułam ból, ale za nic nie umiałam otworzyć oczu. To również było z bólu. Kiedy otwarłam oczy, zobaczyłam 3 śliczne szczeniaki.
- 2 dziewczynki i chłopczyk. - Powiedziałam - Czyli Simon, Lissi i Alice.
- To piękne imiona. Tak się cieszę Makka.. - Oczywiście wataha jak to wataha urządziła imprezę. Brali w niej udział wszyscy, poza mną, Pattonem i szczeniakami.
- Najlepszy dzień w moim życiu. - Powiedziałam, po czym wtuliłam się w Pattona i usnęłam.
Od Aureny-,,Wielka niespodzianka"
Dzisiaj obudziłam się tak jak zawsze o piątej rano.Czułam się dość dziwnie.Miałam ochotę na różne rzeczy.Złowiłam ryby ale zaraz po nich przyszła mi ochota na leśne owoce.Potem musiałam upolować łosia...Diego przyglądał mi się z zaciekawieniem ale i też zdziwieniem i obawą.
-Co...?
-No...czy ty przypadkiem....nie będziesz mamą?
-E....możliwe...a co nie cieszysz się?
-Pewnie że się ciesze!Kocham małe szczeniaki...
-No to idziesz ze mną do Lily?
-No pewnie...
Dotarliśmy do jaskini rodzeństwa.
-Cześć Leo...o ,hej Nikita!No...ale do rzeczy...widzeliście gdzieś Lily?
-Jasne!Lily!Aurena do ciebie...
-No cześć...bo ja jestem w ciąży...no...to znaczy to jeszcze nie jest pewne...ale tak w siedemdziesięciu procentach....
-A jakie masz objawy?
-No...ciągle mam ochotę jeść coś innego.Chce mi się strasznie pić...mam mdłości...i w ogóle...Wiem że wilczyce w ciąży często są zdenerwowane...ale ja tak się ciesze z tego powodu...że normalnie nie ma miejsca na smutki!
-Co wy tacy weseli?-zapytała nadchodząca Luna z Destem.
<Luna?>
-Co...?
-No...czy ty przypadkiem....nie będziesz mamą?
-E....możliwe...a co nie cieszysz się?
-Pewnie że się ciesze!Kocham małe szczeniaki...
-No to idziesz ze mną do Lily?
-No pewnie...
Dotarliśmy do jaskini rodzeństwa.
-Cześć Leo...o ,hej Nikita!No...ale do rzeczy...widzeliście gdzieś Lily?
-Jasne!Lily!Aurena do ciebie...
-No cześć...bo ja jestem w ciąży...no...to znaczy to jeszcze nie jest pewne...ale tak w siedemdziesięciu procentach....
-A jakie masz objawy?
-No...ciągle mam ochotę jeść coś innego.Chce mi się strasznie pić...mam mdłości...i w ogóle...Wiem że wilczyce w ciąży często są zdenerwowane...ale ja tak się ciesze z tego powodu...że normalnie nie ma miejsca na smutki!
-Co wy tacy weseli?-zapytała nadchodząca Luna z Destem.
<Luna?>
Od Katahiri-CD historii Luny
Próbowałam im się wyrwać. Niestety bezskutecznie, nie miałam żadnych szans w powietrzu. Chyba, że... Nie! Nie będę wzywać tylko po to Bogów! Albo duchów... muszę sama sobie poradzić.
-Zostawcie mnie!- powiedziałam im, ale one ciągle leciały. Wyczułam jeszcze dużo złości i strachu, choć, ten strach to był może mój... Szarpałam się i zaczęłam gryźcie co tylko mogłam. Jeden na chwilę puścił i o mały włos nie upadłam, gdyby drugi mnie nie przytrzymał.
-Sami tego chcecie..-westchnęłam i po prostu na chwilę się poddałam.
Taka sekunda przed... wezwaniem jakiegoś ducha. Poczułam jak coś chce się ze mną wydostać, a przede mną utworzyła się lodowa kula, z której wyskoczył wielki, ale to naprawdę wielki biały wilk, i na szczęście skrzydlaty! Patrzył na mnie chwilę, a potem zamknął oczy tak jak ja. Ja już miałam otwarte, choć nie pamiętałam kiedy je otworzyłam.
-Pomóż mi...-wyszeptałam. Zauważyłam, że jestem już kawałek od watahy. Na szczęście jeszcze widziałam Lunę.
-No pomóż mi !- krzyknęłam. Nagle zerwał się wielki wiatr, zamknęłam oczy,a gdy je otworzyłam go nie było. Czyżby... zostawił mnie? Czy on nie powinien mi pomóc?!
-Pomocy...-wyszlochałam cicho.
<Czy ktoś mnie uratuję?:c>
-Zostawcie mnie!- powiedziałam im, ale one ciągle leciały. Wyczułam jeszcze dużo złości i strachu, choć, ten strach to był może mój... Szarpałam się i zaczęłam gryźcie co tylko mogłam. Jeden na chwilę puścił i o mały włos nie upadłam, gdyby drugi mnie nie przytrzymał.
-Sami tego chcecie..-westchnęłam i po prostu na chwilę się poddałam.
Taka sekunda przed... wezwaniem jakiegoś ducha. Poczułam jak coś chce się ze mną wydostać, a przede mną utworzyła się lodowa kula, z której wyskoczył wielki, ale to naprawdę wielki biały wilk, i na szczęście skrzydlaty! Patrzył na mnie chwilę, a potem zamknął oczy tak jak ja. Ja już miałam otwarte, choć nie pamiętałam kiedy je otworzyłam.
-Pomóż mi...-wyszeptałam. Zauważyłam, że jestem już kawałek od watahy. Na szczęście jeszcze widziałam Lunę.
-No pomóż mi !- krzyknęłam. Nagle zerwał się wielki wiatr, zamknęłam oczy,a gdy je otworzyłam go nie było. Czyżby... zostawił mnie? Czy on nie powinien mi pomóc?!
-Pomocy...-wyszlochałam cicho.
<Czy ktoś mnie uratuję?:c>
Makka urodziła!
Makka urodziła!
Makka urodziła szczeniaki.Można je zobaczyć w zakładce ,,Nasze wilki".
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
Makka urodziła szczeniaki.Można je zobaczyć w zakładce ,,Nasze wilki".
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
Luna urodziła!
Luna urodziła!
Luna,samica alfa,urodziła szczeniaki.Można je zobaczyć na końcu w zakładce ,,Nasze wilki".
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
Luna,samica alfa,urodziła szczeniaki.Można je zobaczyć na końcu w zakładce ,,Nasze wilki".
Pozdrawiam wszystkich,wasza samica alfa,Luna.
Od Luny-,,Nadszedł ten dzień..."
-Desto!
Mój partner wbiegł do jaskini jak szalony.
-To już?!To już?!
-Desto...Chciałam tylko napić się wody.-mówiłam spokojnie.
-Oh...No to...ja przyniosę.
Przyszła do mnie Lily.
-Nie będę cię dziś odstępować na krok.
-Ale...
-Bez dyskusji.
Odpoczywałam w jaskini gdy nagle poczułam silny skurcz.
-Ała!
-Co się dzieje?!-spytała niespokojnie Lily.
-No...chyba się zaczyna...
W jaskini zjawił się Desto.
-O bogowie!Miejcie opiekę nad Luną!
-Spokojnie Desto,wszystko będzie dobrze.-powiedziała Nikita wchodząc do jaskini.
Po kilku wyczerpujących godzinach bólu w końcu mogłam odpocząć.Obok mnie zobaczyłam cztery maleńkie szczeniaki,które spały przytulone do mojej sierści.Obok mnie położył się Desto i razem usnęliśmy przy naszych dzieciach.
Mój partner wbiegł do jaskini jak szalony.
-To już?!To już?!
-Desto...Chciałam tylko napić się wody.-mówiłam spokojnie.
-Oh...No to...ja przyniosę.
Przyszła do mnie Lily.
-Nie będę cię dziś odstępować na krok.
-Ale...
-Bez dyskusji.
Odpoczywałam w jaskini gdy nagle poczułam silny skurcz.
-Ała!
-Co się dzieje?!-spytała niespokojnie Lily.
-No...chyba się zaczyna...
W jaskini zjawił się Desto.
-O bogowie!Miejcie opiekę nad Luną!
-Spokojnie Desto,wszystko będzie dobrze.-powiedziała Nikita wchodząc do jaskini.
Po kilku wyczerpujących godzinach bólu w końcu mogłam odpocząć.Obok mnie zobaczyłam cztery maleńkie szczeniaki,które spały przytulone do mojej sierści.Obok mnie położył się Desto i razem usnęliśmy przy naszych dzieciach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)